Protest rolników w Dorohusku może potrwać nawet 30 dni. Rolnicy z całej Polski zjechali na granicę, by dać wyraz swojemu niezadowoleniu z tragicznie niskich cen skupu zbóż i rzepaku. Nie mają gdzie sprzedać tegorocznych plonów, bo oferowane stawki nie pozwalają nawet pokryć kosztów produkcji. Dlatego postanowili rozbić obóz protestacyjny i wytrwać tak długo, jak będzie trzeba, aby ich postulaty zostały wysłuchane. Jak mówią, są gotowi protestować nawet miesiąc, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Oferowane ceny skupu zbóż są tragicznie niskie
Rolnicy oburzeni są faktem, że oferowane im aktualnie ceny skupu zbóż i rzepaku ledwo starczają na pokrycie kosztów produkcji. Jak podkreślają, tegoroczne zbiory były dobre, ale z powodu protestu na polsko-ukraińskiej granicy i braku eksportu na Wschód, podaż przewyższa popyt. A skoro mają pełne magazyny ziarna i nasion, których nikt nie chce kupić po rozsądnej cenie, stoją pod ścianą.
Zdaniem rolników, oferowane obecnie kwoty za tonę pszenicy czy rzepaku ledwo pozwalają zwrócić poniesione nakłady, nie mówiąc już o zysku. Dlatego protestują przeciwko takim stawkom i domagają się podniesienia cen skupu do satysfakcjonującego poziomu. Bez tego ich sytuacja stanie się dramatyczna, a w skrajnych przypadkach grozi bankructwem wielu gospodarstw.
Brak odbiorców tegorocznych plonów
Z powodu trwającego protestu na granicy z Ukrainą, rolnicy nie mają gdzie sprzedać swoich tegorocznych plonów. Eksport ziarna i nasion rzepaku na Wschód praktycznie zamarł z dnia na dzień. Tymczasem mają pełne magazyny i silosy, których nie są w stanie opróżnić. Grozi im bankructwo, bo oferowane ceny skupu przez podmioty krajowe są daleko zbyt niskie.
Jedynym ratunkiem dla wielu gospodarstw wydaje się być szybkie odblokowanie granicy i możliwość eksportu towarów rolnych na Ukrainę oraz do innych krajów. Tylko wówczas będą mieli realną szansę na sprzedaż plonów w rozsądnych cenach i uniknięcie strat finansowych. Bez tego ich przyszłość rysuje się w czarnych barwach.
Protest zdeterminowanych rolników potrwa 30 dni
Rolnicy, którzy rozbili obóz protestacyjny na przejściu granicznym w Dorohusku, zapowiadają, że ich protest może potrwać nawet 30 dni. Są zdeterminowani, by wytrwać tak długo, jak to konieczne, aby ich postulaty zostały wysłuchane i podjęte działania zmierzające do poprawy ich sytuacji.
Jak podkreślają, przygotowali się na długotrwały protest. Zapasy żywności i paliwa wystarczą im nawet na miesiąc. Są gotowi czekać i domagać się rozwiązania problemu aż do skutku. Tylko w ten sposób mają nadzieję na uratowanie swoich gospodarstw przed bankructwem i zabezpieczenie bytu swoich rodzin.
Nie odejdziemy stąd, dopóki ceny skupu ziarna nie wzrosną do akceptowalnego poziomu - deklarują protestujący.
Rolnicy domagają się godziwych stawek za tegoroczne zbiory
Celem manifestujących na granicy rolników jest uzyskanie godziwych stawek za sprzedaż tegorocznych zbiorów zbóż i rzepaku. Chcą, aby skupujący zapłacili im takie kwoty, które pozwolą im przynajmniej zwrócić poniesione koszty produkcji i zapewnić minimum zysku.
Obecnie oferowane ceny są według nich zdecydowanie za niskie i skazują ich na bankructwo. Dlatego nie ustąpią i nie zwiną obozu protestacyjnego, dopóki ich żądania nie zostaną spełnione. Uważają, że zasługują na godne wynagrodzenie za swoją ciężką pracę na roli i tegoroczne udane zbiory.
Czytaj więcej: Królowie życia polskiej prokuratury walczą z Bodnarem. Okupacja budynku?
Podsumowanie

W artykule omówiono protest rolników, którzy rozbili obóz na polsko-ukraińskiej granicy w Dorohusku. Ich głównym postulatem jest podniesienie tragicznie niskich cen skupu zbóż i rzepaku, które ledwo pozwalają na pokrycie kosztów produkcji. Rolnicy zapowiadają, że ich protest może potrwać nawet 30 dni i są gotowi wytrwać tak długo, jak będzie trzeba. Mają zapasy żywności i paliwa, by przetrwać nawet miesiąc. Nie zwiną obozu protestacyjnego, dopóki ich żądania nie zostaną spełnione.
Głównym postulatem manifestujących rolników jest uzyskanie godziwych stawek za tegoroczne zbiory zbóż i rzepaku. Chcą cen, które pozwolą im choć częściowo zrekompensować poniesione koszty produkcji i straty spowodowane brakiem możliwości eksportu na Wschód. Obecnie oferowane kwoty skupu są dla nich nie do zaakceptowania.