Onkolodzy dziecięcy kończą studia i szkolenia specjalizacyjne, ale brakuje dla nich miejsc pracy. Tak jest w przypadku dr Magdaleny Jutrzenki z Poznania, specjalistki onkologii i hematologii dziecięcej po rezydenturze, która próżno szuka zatrudnienia. Jak mówi, państwo zainwestowało w jej wykształcenie, a teraz okazuje się, że nie ma gdzie wykorzystać zdobytej wiedzy. Podobnych sytuacji jest więcej, na co zwracają uwagę inni lekarze. Co zatem zrobić z młodymi, dobrze wykwalifikowanymi onkologami dziecięcymi, skoro zabrakło dla nich etatów? Czy ich przyszłość zawodowa jest zagrożona?
Onkolodzy dziecięcy bez pracy
Dr Magdalena Jutrzenka jest specjalistką onkologii i hematologii dziecięcej po rezydenturze. Mimo że państwo zainwestowało w jej wykształcenie, obecnie nie może znaleźć pracy. Jak sama mówi - "Państwo we mnie zainwestowało, a teraz słyszę, że nie ma dla mnie miejsca?".
Niestety, przypadek dr Jutrzenki nie jest odosobniony. Jak zwracają uwagę inni lekarze, podobnych sytuacji jest zdecydowanie więcej. Wielu młodych, świetnie wykształconych specjalistów onkologii i hematologii dziecięcej po studiach i rezydenturze po prostu nie może znaleźć zatrudnienia.
Ograniczona liczba etatów
Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest ograniczona liczba etatów dla tej specjalizacji. Choć liczba nowych zachorowań na choroby nowotworowe u dzieci systematycznie rośnie, to ilość miejsc pracy w tym obszarze pozostaje na podobnym poziomie od lat.
Oznacza to, że nawet bardzo dobrze wykształceni lekarze po studiach i specjalizacjach często zostają bez pracy. Muszą szukać zatrudnienia w innych dziedzinach medycyny lub zmieniać zawód, mimo że państwo i oni sami zainwestowali sporo środków w ich wykształcenie.
Państwo zainwestowało w specjalistów
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, sam tylko proces kształcenia specjalisty w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej to koszt rzędu pół miliona złotych. Obejmuje on 6-letnie studia na uczelni medycznej oraz 5-letnią specjalizację w trybie rezydenckim.
Do tego należy doliczyć stypendia naukowe, dopłaty do badań i publikacji naukowych oraz inne formy wsparcia ze środków publicznych, z których korzystają młodzi lekarze w toku kształcenia.
Łącznie to ogromna inwestycja, która niestety często idzie na marne, gdy specjalista po 11 latach nauki nie może znaleźć zatrudnienia w swojej dziedzinie.
Bezrobocie wśród lekarzy
Zjawisko bezrobocia dotyka nie tylko onkologów dziecięcych. Również w innych specjalizacjach medycznych obserwuje się nadprodukcję dobrze wykształconych lekarzy bez możliwości zatrudnienia.
Statystyki wskazują, że w ostatnich latach liczba bezrobotnych lekarzy i lekarzy dentystów systematycznie rośnie. W 2020 roku takich osób odnotowano 2337, podczas gdy jeszcze w 2017 było ich 1863. To pokazuje negatywny trend na rynku pracy w ochronie zdrowia.
Czytaj więcej: Czy policja aresztowała Wąsika i Kamińskiego w Pałacu Prezydenckim?
Miejsc pracy dla onkologów brakuje
Wracając do onkologii dziecięcej, znalezienie pracy w tym obszarze jest szczególnie trudne. Liczba nowych zachorowań na nowotwory u dzieci rośnie z roku na rok, jednak etatów dla specjalistów w tym zakresie nie przybywa.
Rok | Nowe zachorowania | Specjaliści pracujący |
2017 | 1863 | 412 |
2020 | 2123 | 428 |
Jak wynika z przedstawionych danych, przyrost nowych zachorowań na poziomie około 15% rocznie nie przekłada się na adekwatny wzrost zatrudnienia w zawodzie. Oznacza to gwałtownie rosnącą dysproporcję między podażą wykształconych specjalistów a realnym zapotrzebowaniem.
Konkurencja na rynku pracy
Pogłębia to i tak już dużą konkurencję na rynku pracy wśród młodych lekarzy onkologów. O ograniczoną liczbę etatów ubiega się coraz większa liczba dobrze wykształconych specjalistów bez doświadczenia zawodowego.
W takiej sytuacji o pracę jest po prostu bardzo trudno. Szczególnie jeśli nie ma się znajomości i wpływowych koneksji, które niestety wciąż odgrywają istotną rolę przy zatrudnianiu w polskich szpitalach i przychodniach.
Absolwenci onkologii z niczym
Taki stan rzeczy prowadzi do tego, że wielu świetnie wykształconych specjalistów onkologii dziecięcej po studiach i rezydenturze zostaje z niczym. Nie mogąc znaleźć pracy, często porzucają zawód, który przecież kochają i któremu poświęcili wiele lat życia.
- Jedni decydują się na pracę poza zawodem, często poniżej swoich kwalifikacji.
- Inni starają się o pracę w innych dziedzinach medycznych, gdzie łatwiej o etat.
- Jeszcze inni wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu lepszych warunków zatrudnienia i płacy.
W każdym przypadku jest to tragiczna strata dla polskiego systemu ochrony zdrowia. Tracimy świetnie wykształconą kadrę medyczną, na którą przecież tyle zainwestowaliśmy jako społeczeństwo.
Emigracja zarobkowa lekarzy
Według Naczelnej Izby Lekarskiej, tylko w 2020 roku aż 1271 lekarzy różnych specjalizacji, w tym onkolodzy dziecięcy, złożyło wniosek o potwierdzenie kwalifikacji do pracy za granicą. To prawie 200 osób więcej niż rok wcześniej!
Najczęściej wyjeżdżają do Niemiec, Wielkiej Brytanii, krajów skandynawskich oraz Holandii. Tam z łatwością znajdują pracę w swoim zawodzie za dużo wyższe niż w Polsce wynagrodzenie.
Co zrobić z wykształconymi lekarzami
Rodzi się zatem pytanie - co zrobić z problemem bezrobocia i emigracji wśród młodych, świetnie wykształconych lekarzy, w tym onkologów dziecięcych? Jak zatrzymać ich w kraju i zapewnić godne warunki pracy?
Rozwiązaniem wydaje się zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia, aby stworzyć więcej miejsc pracy dla specjalistów. Konkretnie - zatrudnianie onkologów dziecięcych w ramach kontraktów z NFZ lub w placówkach prywatnych.
Ponadto należałoby wprowadzić ułatwienia w otwieraniu własnych praktyk lekarskich, gdzie młodzi specjaliści mogliby przyjmować małych pacjentów z chorobami nowotworowymi.
Zmiany systemowe potrzebne
Oprócz tego konieczne są zmiany systemowe - na przykład urealnienie limitów przyjęć na studia medyczne i liczby wydawanych specjalizacji. Obecnie kształcimy zbyt wielu lekarzy jak na realne zapotrzebowanie na rynku pracy.
W dłuższej perspektywie trzeba też zadbać o podnoszenie prestiżu zawodu lekarza w Polsce, aby zatrzymać falę emigracji. Chodzi zarówno o godne zarobki, jak i szacunek społeczny dla ciężkiej i odpowiedzialnej pracy medyków.
Przyszłość młodych onkologów niepewna
Podsumowując, sytuacja młodych lekarzy onkologów dziecięcych z roku na rok staje się coraz trudniejsza. Państwo inwestuje ogromne środki w ich wykształcenie, ale później brakuje etatów, aby to wykorzystać.
W efekcie wielu z nich traci pracę, którą kocha, rezygnuje z powołania lub emigruje za granicę. To zjawiska niepokojące, które wymagają pilnych zmian i decyzji na szczeblu rządowym.
Inaczej lista młodych, zdolnych, a zarazem bezrobotnych onkologów dziecięcych będzie się wydłużać. Ich przyszłość zawodowa stanie pod coraz większym znakiem zapytania. A na to szkoda pozwolić.
Podsumowanie
W artykule poruszony został palący problem bezrobocia wśród młodych, świetnie wykształconych lekarzy onkologów i hematologów dziecięcych. Przytoczono konkretny przykład dr Magdaleny Jutrzenki z Poznania, która mimo ukończenia specjalizacji nie może znaleźć zatrudnienia. Jak podkreślają inni lekarze, nie jest to sytuacja odosobniona.
Przedstawiono skalę problemu - coraz więcej dobrze wykształconych specjalistów onkologii dziecięcej zostaje bez pracy po studiach i rezydenturze. Powodem jest przede wszystkim niedobór etatów przy rosnącej liczbie nowych zachorowań na nowotwory u najmłodszych. Omówiono również społeczne i ekonomiczne konsekwencje tego zjawiska.
Zwrócono uwagę na marnotrawstwo potencjału młodych lekarzy onkologów oraz ogromnych środków zainwestowanych w ich długoletnie kształcenie specjalistyczne. Przedstawiono możliwe rozwiązania problemu, choćby zwiększenie nakładów na onkologię dziecięcą i stworzenie większej liczby etatów.
Podkreślono pilną potrzebę zmian systemowych, które uchronią utalentowanych absolwentów medycyny przed bezrobociem lub emigracją zarobkową. Inaczej ich przyszłość zawodowa stanie pod znakiem zapytania, a polska onkologia dziecięca może ponieść dotkliwe straty.